Ultrakompaktowy iPhone 12 mini został zaprezentowany pół roku temu i mimo wszystkich swoich „uroczych” cech, nie zyskał dużej popularności. Sądząc po różnych raportach firm analitycznych, iPhone 12 mini sprzedaje się powoli, znacznie gorzej pod względem procentowym zarówno od zwykłego iPhone’a 12, jak i linii Pro. Krążą nawet plotki, że Apple może wkrótce całkowicie ograniczyć produkcję mini-flagowca, choć trudno mi w to uwierzyć.
Wygląd
Od sześciu miesięcy korzystam z iPhone'a 12 mini - zarówno jako podstawowego smartfona, jak i urządzenia zapasowego z drugim numerem do wielu zadań. I przez ten czas udało mi się poznać jego dobre strony. To naprawdę fajne urządzenie, które jest naprawdę przyjemne w użyciu. Jednocześnie doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, dlaczego sprzedaż iPhone’a 12 mini, mimo całego swojego luzu, pozostawia wiele do życzenia. Bez względu na to, jak dziwnie może to zabrzmieć, sam smartfon nie jest za to winny – przyczyny są zupełnie inne i dość proste do wytłumaczenia.
Kiedy bierzesz do ręki iPhone’a 12 mini, od razu zaczynasz zauważać, że mały smartfon jest mega wygodny. Wyścig przekątnych, który rozpoczął się na początku lat 2010, odstawił nas od kontrolowania smartfona jedną ręką. Do pewnego stopnia iPhone 12 to spojrzenie w przeszłość, ale nie z punktu widzenia technologii. Ten sam iPhone SE drugiej generacji, który testowałem rok temu, bardziej przypomina dawne czasy – to zasługa ramek wokół wyświetlacza i przycisku Home pod wyświetlaczem. Oznacza to, że młodszy model 12. linii to pełnoprawny i nowoczesny iPhone, tylko w zaskakująco kompaktowej obudowie.
Obsługa iPhone'a 12 mini jedną ręką to przyjemność. To zapomniane uczucie, gdy możesz dotknąć kciukiem dowolnego elementu interfejsu i nie musisz łapać urządzenia, ryzykując jego upuszczenie. Urządzenie jest też bardzo lekkie, a co ciekawe, iPhone 12 mini waży dokładnie tyle samo, co oryginalny iPhone z 2007 roku – 135 gramów.
Wyświetlacz
Do przekątnej wyświetlacza przyzwyczajasz się w 2-3 dni i w większości przypadków nie odczuwałem żadnego dyskomfortu. Poruszanie się po interfejsie, wysyłanie SMS-ów w komunikatorach, przeglądanie kanałów mediów społecznościowych, zamawianie taksówek i jedzenia, surfowanie po Internecie, korzystanie z aplikacji bankowych, a nawet oglądanie filmów na YouTube są całkiem wygodne na iPhonie 12 mini. I kilka razy nawet przyłapałem się na tym, że myślę, że wiele rzeczy jest dla mnie jeszcze wygodniejszych do robienia na nim niż na bardziej znanych urządzeniach z przekątnymi 6-6,7”. Osobno zajmę się wprowadzaniem tekstu, do którego podczas testowania iPhone'a 12 mini używałem zarówno przeciągnięć w Gboard, jak i taśm we wbudowanej klawiaturze. Po przyzwyczajeniu się do przekątnej ze zdziwieniem stwierdziłem, że w żaden sposób nie wpływa to na szybkość i dokładność wprowadzania.
Jeśli chodzi o ostre krawędzie, które podobno wbijają się w czyjeś ręce, u mnie wszystko jest w porządku z iPhone’a 12 Pro Max, a tym bardziej z „minicomem”.
Bez etui urządzenie jest bardzo lekkie i prawie niewyczuwalne w kieszeni jeansów. Założenie etui daje uczucie spokoju, bo dzięki niemu znacznie łatwiej jest określić, czy urządzenie jest w kieszeni, czy nie. Po drugie, etui nie sprawia, że urządzenie staje się bardziej nieporęczne, jak ma to miejsce w przypadku innych iPhone'ów najnowszych generacji. Z moich obserwacji wynika, że pokrowce wpływają na postrzeganie gabarytów nie tylko „Maxa”, ale także smartfonów o przekątnych 5,8-6,1”.
Wady
Pierwszą piętą achillesową iPhone’a 12 mini są gry. Sterowanie jest na takim wyświetlaczu uciążliwe, stąd sporo błędnych i fałszywych kliknięć, co jest szczególnie ważne w sieciowych strzelankach, takich jak Call of Duty Mobile czy PUBG. Drugim zastrzeżeniem jest to, że przekątna 5,4” jest zbyt mała, aby pracować z treścią.
Trzeci problem to oglądanie filmów. Oglądanie wideo na YouTube nie stanowi problemu, w większości przypadków. Jednak cieszenie się świeżym hitem z bogatym zestawem efektów specjalnych raczej nie zadziała, nawet w AirPods Pro / Max z obsługą dźwięku przestrzennego. Jednak nadal film wygląda znacznie lepiej na MacBooku czy iPadzie, jeśli nie ma pod ręką telewizora.